Jakiś czas temu zostałam poproszona o namalowanie dr. Housa. Tak więc w chwili przypływu weny zabrałam się do roboty i tak oto powstał poniższy obrazek :)
Jedynym problemem podczas pracy nad Housem było to, że nigdzie nie mogłam znaleźć szarego markera (zastanawiam się czy w ogóle takowy istnieje), więc zmuszona byłam użyć zwykłego mazaka, który pozostawił po sobie nieestetyczne paseczki. Najwięcej radości przyniosła mi natomiast zabawa z farbą - machanie pędzlem na wszystkie strony i robienie plam, oraz późniejsze zmywanie owej farby z podłogi . Na szczęście łatwo zeszła :)
Obecnie obrazek umieszczony jest już w antyramie i czeka na przekazanie go nowemu właścicielowi. Mam nadzieję, że będzie on zadowolony z efektu :)